wtorek, 29 listopada 2011

2. Zetnij włosy, płacz że miałaś już "taaaaaakie długie"....

Tak, tak, typowe, wiem. Jak zawsze postanowiłam pod wpływem chwili pognać do fryzjera i pożegnać się z moimi włosami do pasa i przywitać nowe do ramion... Co prawda podcięcie było koniecznie, lekkie odświeżenie czupryny, a skończyło się tak, że chodzę i marudzę. No nic, włosy odrosną, zdrowsze, mocniejsze (jakoś sobie muszę wmawiać, że ta decyzja była dobra:D). Ale to już chyba standard, więc nie ma się co przejmować, nawet jakbym podcięła 5cm, to i tak bym płakała wewnętrznie.
W "robieniu" nowej fryzury zawsze mnie denerwuje to, że u fryzjera jest super ekstra, a potem jak umyję głowę, to nie potrafię ich tak ułożyć, żeby było dobrze... poza tym nigdy mi się nie chcę zbytnio układać fryzury, ewentualnie przejadę grzywkę prostownicą, coby nie straszyć ludzi i zwiążę w kucyk. A teraz niestety trochę muszę się z nią nagimnastykować.
Pora wracać do pisania pracy zaliczeniowej! Mobilizacja i włączamy mózgownicę na poziom high!

3 komentarze:

  1. Ja włosy trzymałam długie tylko do ślubu i zaraz przed plenerem poślubnym ścięłam je i bardzo mi z tym dobrze :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam włosy troszkę dłuższe niż do ramion, dłuższych nie chcę, ale jak obcinam to też zawsze ubolewam nad tym, choć podcinam tylko końcówki :)

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też dzisiaj ścięłam całkiem sporo.. I pluję sobie w brodę ;)
    Ale tak jak napisałaś, wzmocnią się i z czasem odrosną ;)
    Choć z pasa do ramion..? - nie miałabym AŻ tyle odwagi ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń